|
|||
Kosmiczna wędrówka R1-C1 |
|||
![]() |
|||
Historia naszego robota rozpoczyna się, czy raczej kończy - na kosmicznym złomowisku, na które trafił po dosyć krótkiej karierze urządzenia astro-nawigacyjnego do kierowania lotem w nadprzestrzeni. | |||
![]() |
Nasz robot - oznaczony symbolem R1-C1,
to jeden z pierwszych autonomicznych modułów
sterujących lotami statków międzygalaktycznych. Szybko
zostały one jednak zastąpione znacznie mniejszymi i
bardziej niezawodnymi R2-D2 (zdjęcie
obok), które z czasem całkowicie zdominowały
kosmiczną nawigację i stały się ulubieńcami
pilotów. |
||
![]() |
|||
![]() |
|||
Konstruktorzy robotów nawigacyjnych
wyposażali je w pewne "ludzkie" cechy i
umiejętności, po to aby uprzyjemniały pilotom czas
podczas nużących godzin galaktycznych misji. Nierzadko
cechował je spryt czy swoiste poczuciem humoru.
Niektóre potrafiły zaparzyć kawę, a nawet pograć z
pilotem w pokera. |
|
||
Kosmiczny sygnał o naszym Gwiezdnym Turnieju zapewne natrafił na jakiś zapis w pamięci robota. Może jego właścicielem był niegdyś rycerz Jedi, który nauczył go jakiejś techniki władania starożytną bronią. Znamienny jest bowiem wielki upór, z jakim nasz robot-szermierz zamierzał dostać się na naszą planetę. Zapewne musiał korzystać z kosmicznego "auto-stopu", a może przemycał się nielegalnie galaktycznymi promami transportowymi. Może wreszcie któryś ze starszych pilotów poznał dawnego towarzysza i pozwolił mu wejść na swój pokład ? ... |
|||
O wiele więcej możemy powiedzieć, jak robot dotarł z orbity na ziemię. Jedyną drogą było wykorzystanie szlaku transportowego na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Dostać się na stację to była łatwizna. Prawdziwą sztuką było trafić na prom kosmiczny ... | |||
![]() |
|||
Ekipę astronautów rosyjskich nasz R1-C1 przekonał, że jest przenośnym amerykańskim klimatyzatorem, co nawykli do kosmicznych niewygód towarzysze - przyjęli ze zrozumieniem i nutką uznania, chociaż po jakimś czasie zaniepokoiła ich stale rosnąca temperatura powietrza na stacji ... |
|||
Kosmonautów amerykańskich nasz robot przekonał nie tyle do swego przeznaczenia, ile iż jest ważnym rosyjskim urządzeniem, do tego zepsutym i wymagającym pilnej naprawy. Reszty dokonały wiadome gabaryty zawalidrogi, diody - co chwila błyskające ostrym światłem oraz głośna, elektroniczna "kocia" muzyka - włączana niespodziewanie, najczęściej podczas spoczynku. Już następnego dnia niewyspani astronauci monitowali do NASA o przyspieszenie lądowania dokującego przy stacji promu Endeavour - z myślą o szybkim odtransportowaniu kosmicznego szmelcu na ziemię. |
|||
![]() |
Po wylądowaniu na Florydzie władze NASA, dmuchając na zimne - natychmiast przekazały robota do Europy, a konkretnie do Włoch, nie chcąc nadwyrężać dobrych stosunków z-Rosjanami - w razie odkrycia szpiegowskiego przeznaczenia nieznanego im sprzętu. Włosi także nie kwapili się do przejęcia gorącego kartofla, a raczej "piecyka" i przesłali urządzenie do ... Watykanu. | ||
Podobno wtedy robot "odzyskał" sprawność techniczną i próbował doradzać dostojnikom kościelnym w sprawach kosmicznych. Nie znalazłszy jednak zrozumienia - R1-C1 trafił ponoć do jednego ze wschodnich sojuszników, otwartych na badania i_eksplorację kosmosu ... | ![]() |
||
![]() |
|||
![]() |
|||